17 maja 2010

Mity o stworzeniu świata

Cytaty z książki Mitologia chrześcijaństwa: Kryzys wiary chrześcijańskiej (Rosa Peter de)

Część 2

Dawne ludy nigdy nie pytały, czy ich religia jest prawdziwa; dla nich była prawdziwa w sposób oczywisty. Pytanie o prawdę jest zmartwieniem człowieka Zachodu, datującym się mniej więcej od czasów renesansu.
W odpowiedzi musimy stwierdzić, że mity nie są dosłownie prawdziwe. Nie mówią nam one o sposobie istnienia świata, lecz o czymś znacznie ważniejszym: jaka jest rzeczywistość, nasza rzeczywistość.
Przywódcy Kościoła nalegając, by prawda religii była przyjmowana równie dosłownie jak prawda nauki i historii, przygotowują grunt pod niewiarę. (str. 44)

Ponieważ większość ludzi nigdy nie słyszała o Jezusie i ponieważ większość ludzi umarła w dzieciństwie, piekło jest prawdopodobnie przepełnione dziećmi. Rodząca kobieta była bramą, przez którą mały grzesznik przychodził na świat. Aby mógł stać się niewinny, musiały zostać nad nim odprawione egzorcyzmy. Jeśli rodził się martwy, Bóg nie mógł mu pomóc.
Chrześcijańska doktryna piekła, przeznaczonego głównie dla dzieci jest dobrym przykładem religii, przekształcającej ludzką tragedię w nadnaturalną katastrofę. Chrześcijanie szczycą się, że ich Bóg jest bardziej litościwy niż mściwy Bóg Dawnego Przymierza. Ale i tak chrześcijański Bóg jest demonem, gorszym od Huna Attyli, gorszym nawet od tradycyjnego diabła. Nienawiść do takiego Boga mogłaby się wydawać cnotą. Właśnie dlatego, że traktował mitologię dosłownie Kościół prezentował nonsens jako dogmat. Kościół, który obecnie odwraca to wielowiekowe nauczanie, wciąż jednak twierdząc, iż jest nieomylny, pielęgnuje swój własny zły mit. (str. 51)

Przez ponad 1500 lat ani jeden papież nie wypowiedział się, by małżeństwo mogło uniknąć grzechu, uprawiając seks. Był on zawsze i nieuniknienie traktowany nieprzychylnie. Małżonkowi wolno było odbyć stosunek, to jest zgrzeszyć ze swoim partnerem, jeśli to umożliwiało uniknięcie czegoś gorszego, na przykład cudzołóstwa, gwałtu, kazirodztwa lub swawolenia z psem. (str. 53)

Większość teologii moralności stanowiła swego rodzaju klerykalną pornografię, ponieważ proponowała seks bez miłości. I nie był on pozbawiony miłości w wyniku przypadkowego odchylenia, ale z zasady. Nic dziwnego, że po nim można było mieć tylko poczucie winy i wstydu. (str. 53)

Jeszcze sto lat temu każdy chrześcijanin, który śmiałby nie przyjmować dosłownie historii stworzenia świata – i wszystkich tego specyficznych konsekwencji – był potępiony przez Kościół. Adam był wspaniałą osobą. Niektórzy mówili, że jego oczy zdolne były widzieć teleskopowo i mikroskopowo. Jego mózg byłby przedmiotem zazdrości Arystotelesa, gdyby ten wielki filozof był w stanie pojąć jego dokonania. Wszystkie gatunki zwierząt były trwałe. Nie było śmierci, tak więc wszelkie ostre rogi, zęby i kły miały tylko funkcję zdobniczą. (str. 53)

Kto usuwał zanieczyszczenia? Jak mogli przeżyć smród, zwłaszcza na początku, gdy wiele zwierząt, od papug po nosorożce, musiało cierpieć na chorobę morską i biegunki? Wielbłądy, choćby najlepiej zadbane, śmierdzą przecież z obu końców w nieopisany sposób. Jeszcze gorzej z samcami hipopotamami, które dla zwrócenia uwagi samic ogonami rozpryskują swoje odchody na dużą odległość, co dla innych przyjemne być nie musi. Ponadto Noe zrobił tylko jedno okno. Musiały być momenty, gdy czuł, że wyginięcie gatunku ludzkiego, łącznie z nim, byłoby dobrym rozwiązaniem. (str. 54-55)

Sceptycy tacy jak Wolter, zabawiali się opowiadaniami z Księgi Rodzaju przez ponad dwieście lat. W tym czasie naukowcy wykazali, że nie ma żadnej możliwości, ani oznak potopu, który zalałby cały świat. Kościół wciąż twierdził, że opowiadania z Księgi Rodzaju są historią stworzenia świata, zamiast przyznać, że są to opowiadania typu „Takich sobie historii” Kiplinga. (str. 55)

Owi ludzie, nasi pradziadowie w łatwowierności, byli zahipnotyzowani swoją ideą, że Biblia jest nieomylnym słowem Bożym. Czas potrzebny im na zaakceptowanie nieuniknionego – ruchu Ziemi, jej wieku, zwierzęcych przodków człowieka, mitycznego charakteru potopu – zadziwia nas.
Przeważnie chrześcijanie pozostali bohatersko odporni na myślenie aż do XIX wieku. A wtedy rzeczywiście dotknął ich kryzys. (str. 56)

Niektórzy fundamentalistyczni klerycy próbowali pogodzić Bogów nauki i pisma mówiąc, że biblijny dzień to metafora. „Z Bogiem jeden dzień jest jak tysiąc lat”. Ale 6000 czy nawet 60000 lat to nie dość wiele. Zgoda, dzień mógłby oznaczać erę geologiczną, niezależnie od długości. Chwilę zajęło Kościołowi przyjęcie do wiadomości, że gra jest skończona. Co tragiczne, naukowcy wiedzą strasznie wiele rzeczy o tym, co zdarzyło się miliony lat temu, podczas gdy Biblia, uważana przez chrześcijan przez blisko dwa millenia za jedyny podręcznik prehistorii, nie mówiła im nic. (str. 58)

Czy królowa Wiktoria pochodzi od małp? A Jezus Chrystus, Syn Boży? A ława biskupia?
Darwin odpierał ataki mówiąc, że ci, którzy wątpią, by mieli podstawowe organy odziedziczone po odległych przodkach, po prostu muszą się z niego naigrywać. Ukazując w szyderczym uśmiechu swoje wspaniałe kły, dowodzą że to on ma racje. (str. 61)

Święty Paweł twierdził, że Jezus zbawił świat zmywając grzech Adama. Obecnie wiemy, idąc śladem Piusa XII, że poza mitem nie było nikogo takiego jak Adam, żadnej pierwszej pary przodków, którzy by przekazali swój grzech reszcie ludzkości. Pius XII upierał się, że Adam był postacią rzeczywistą, bo inaczej nie umiałby wytłumaczyć jak Chrystus mógł zmyć ów grzech i zbawić całą ludzkość. Nie przyszło mu nigdy do głowy, że te problemy były wynikiem niedostrzegania, że obie te historie, stworzenia świata i zbawienia, są mitami.
Rzym powtarza wciąż, że grzech Adama i Ewy został przekazany wszystkim ich potomkom. Nawet dzieci są dosłownie grzesznikami, wrogami Boga. Żaden papież nie dopuściłby myśli, że nieochrzczone dziecko mogłoby zostać zbawione. Dzieci takie są odsyłane do miejsca, które dawny katechizm nazywał „częścią piekła, zwaną Otchłanią”. Dziś mówi się, że jest to miejsce naturalnej szczęśliwości; dziwne to określenie dla kręgu piekielnego. (str. 63)

Wyobrażam sobie dwie grupy ludzi zmartwychwstałych. Pierwsza, obejmująca Kopernika, Galileusza, Keplera, Newtona, słucha wykładu współczesnego astronoma. Objaśnia on jak to się dzieje, że Ziemia obraca się wokół własnej osi z prędkością 1600 km/h i wokół Słońca 110 tysięcy km/h i wokół galaktyki, Mlecznej Drogi, 1,6 miliona km/h, a sama galaktyka porusza się z prędkością kilkunastu milionów km/h. Ich oczy pałają podnieceniem, a Galileusz mamrocze: „Więc jednak Ziemia się kręci, ale że z taką prędkością!”. Druga grupa składa się z papieży: Grzegorza VII, Innocentego III, Pawła IV, Piusa IX. Słuchają dekretów Watykanu II, z coraz bardziej zdumionym spojrzeniem, a następnie nieomylnie uzgadniają, że lepiej z powrotem nie żyć. (str. 65-66)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz