Swoją drogą, warto zauważyć, w związku ze stosunkiem teologii katolickiej do procedury zapłodnienia in vitro, że teologia wydaje się popadać tu w niekonsekwencję. Skoro rodzą się dzieci „w szkle”, znaczy to, że Bóg zaakceptował możliwość stwarzania duszy ludzkiej w ten sposób, gdyż dusze te faktycznie stwarza. Co więcej, procedura in vitro teoretycznie umożliwia wydanie na świat potomstwa dziewicy, a przecież w świetle kultu chrześcijańskiego dziewica będąca matką zasługuje na szczególną cześć. Wreszcie kwestia grzechu pierworodnego. Jeśli obcowanie płciowe rodziców uczestniczy w przekazywaniu grzechu pierworodnego potomstwu, to osoby poczęte in vitro zdają się być nim obciążone w mniejszym stopniu niż spłodzone w sposób naturalny. I tylko proszę mi nie mówić, że sprowadzam rzecz do absurdu. Cała tradycja teologii pełna jest sporów na tego rodzaju tematy.żródło: Polityka
Cóż, to tylko wolne żarty. Prawdziwym powodem, dla którego Kościół sprzeciwia się in vitro, jest ośmieszenie, jakie technika ta sprowadza na doktrynę grzechu pierworodnego i inne doktryny religijne, wyrastające z antyseksualnej neurozy.Oczywiście, są to przyczyny, o których nie można mówić publicznie, nie kompromitując się. Dlatego usłyszeć można o nich jedynie w dyskretnych rozmowach z teologami. Kto zaś nie ma okazji ich przeprowadzić, niechaj zważy na fakt, że nie o los zarodków chodzi Kościołowi tak naprawdę, skoro sprzeciwia się także tym wersjom ustawy o in vitro, które zakazują nie tylko uśmiercania, ale nawet tworzenia nadliczbowych zarodków.
Prof. Jan Hartman
3 listopada 2010
Kościół i in vitro
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz