15 sierpnia 2010

Było sobie kłamstwo

Czy świat bez kłamstwa byłby idealny? Raczej bardzo nudny. Przynajmniej tak przekonuje nas Ricky Gervais w swojej nowej komedii "The Invention of Lying".

W alternatywnym świecie, w którym ludzie nie znają nawet najmniejszej i najbardziej niewinnej blagi, życiowy nieudacznik Mark wymyśla kłamstwo. Wykorzystuje do własnych celów ogromną naiwność ludzi wierzących bezkrytycznie w każde jego słowo. Zaczyna od drobnych rzeczy, mających pomóc mu w odzyskaniu pracy, a kończy na... raju z darmową willą dla każdego i Wielkim Facecie w Obłokach.

Kiedy matka Marka kona w "Smutnym miejscu dla pozbawionych nadziei staruszków" (nawet tak niewinny eufemizm jak "dom spokojnej starości" jest w tym świecie niedopuszczalny), Mark pociesza ją historią o wiecznej młodości i szczęśliwości w zaświatach. Prócz umierającej kobiety słyszą to także pielęgniarki i już następnego dnia pod domem Marka zbierają się media i tłum żądny informacji o raju.

Wielki Facet w Obłokach i dziesięć przykazań spisane na kartonach po pizzy



Mark staje się sławny i bogaty, ale nie szczęśliwy. Dla ukochanej kobiety wciąż jest zabawnym, małym grubaskiem z zadartym nosem (powtarza mu to ona wielokrotnie) i nie chciałaby żeby jej dzieci odziedziczyły takie geny.

"Było sobie kłamstwo" nie weszło na ekrany polskich kin (hmm hmm hmm, ciekawe dlaczego?), na szczęście dostępne jest już na DVD. Gorąco polecam każdemu ateuszowi (chyba że lubisz głupawe amerykańskie komedie o nastolatkach - to wtedy nie polecam).

1 komentarz:

  1. Tak jakby urwane na końcu. Ale dobre. Dobre. Pozwolę sobie to umieścić i u siebie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń