14 kwietnia 2008

Smutna historia misia, co za dużo pytań miał

Miś Kosmatek chciał wiedzieć.
Nie był do końca pewien CO chce wiedzieć, ale co do tego, że CHCE nie miał żadnych wątpliwości. Czerpał przyjemność ze zdobywania wiedzy, byle by tylko była nieprzydatna. Był leniwy, a praktyczna wiedza mogłaby go zmusić do działania. Dlatego zastanawiał się nad rzeczami, których nazwy zwykło się pisać z wielkiej litery. Szukał Prawdy, Sensu i Celu, choć prawda jest taka, że bezsensowne są poszukiwania celu, gdy nie potrafi się już cieszyć życiem. Nie miał czasu na modlitwę, bo pochłaniało go zgłębianie istoty Boga. Chciał zrozumieć Miłość i Przyjaźń, lecz nie wiedział, czy umie jeszcze kochać.

Kosmatek wymyślał własne teorie, którymi męczył znajomych i prawdopodobnie by zamęczył, gdyby się nie bronili. Jedni robili to dyplomatycznie: „Proszę, nie faszeruj mnie takimi rzeczami, bo naprawdę się zagubię. Nie chcesz chyba żebym zwariowała?”. Inni dość brutalnie: „Jeżeli jeszcze raz spróbujesz mi wmówić, że Bóg jest próżnią, albo że rzeczywistość to fikcja, to przysięgam – zdzielę cię w ten głupi łeb!”.

Jednak, kiedy Kosmatek wpadał na następny świetny pomysł, nie skutkowały ni prośby, ni groźby, po prostu musiał się wtedy podzielić z kimś swoim odkryciem. Problem polegał na tym jak to zrobić. Próbował słowami przekazać to, co dla niego było błyskiem olśnienia. Przeklinał swoją tępą mózgownicę, gdy zaplątany w wyjaśnieniach uświadamiał sobie, że sam nic nie rozumie. Miał wtedy ochotę wykrzyczeć „Wiem, że nic nie wiem”, lecz bał się, czy nie wzięto by tego za snobizm i chęć wywyższenia się. Poza tym byłby to plagiat.
* * *

Kilka razy w miesiącu niedźwiadek spotykał się w Leśnym Barze z przyjaciółmi. Kosmatek zatruwający otoczenie papierosowym dymem, Samotny Wilk (dla przyjaciół Sam) z nieodłącznymi słuchawkami w uszach i Bronek, który twierdził, że jest chomikiem, ale równie dobrze mógł być zupełnie kimś innym, bo zza długich włosów nic nie było widać. Zamawiali piwo i siadali przy stoliku.

- Wiecie co? Przeskakane jest – po dłuższej chwili milczenia zagaił Kosmatek.

- Nooo, przeskakane... – zgodnie odpowiedzieli wilk i chibachomik.

- Starzejemy się. Teraz to już tylko praca, ciułanie na dom, praca, założenie rodziny, praca, łysienie, praca, kłopoty z prostatą, emerytura, nuda, zdziadzienie... finisz – przerwał i pociągnął łyk piwa. – Gdzie tu sens?! No to już lepiej od razu sobie w łeb strzelić.

- Eeee, pierniczysz panie głupoty – znad kufla odezwał się Sam. – Życie piękne jest.
Kosmatek zaskoczony spojrzał na wilka.

- Piękne? Ty się ostatnio dobrze czujesz? Zakochałeś się, masz gorączkę, czy jakaś inna krzywda ci się w głowę stała?

- Nic mi się nie stało – warknął wilk. – To już nie można przez chwilę być optymistą?! Bronek, powiedz mu co jest sensem życia.

- Mmmm... Piwo?

- Właśnie, piwo. A im więcej wypijesz piwa, tym sensowniejsze będziesz miał życie – powiedział Sam i poszedł po nowe butelki.

Kilka litrów złocistego płynu przekonało misia. Im więcej „sensu” nabierało jego życie, tym piękniejszy zdawał się być świat, leśne zwierzęta przyjaźniejsze, a przyszłość jaśniejsza. Ze szczęścia i oszołomienia zrobiło mu się słabo i lekko chwiał się na nogach. Wzruszenie odebrało mu mowę, a oczy zaszły mgłą.

Kosmatek niemalże frunął do domu. Radość z odnalezienia sensu życia dodała mu skrzydeł. Co prawda, jego lot przerywany był bolesnymi zderzeniami z podłożem, ale brał je raczej za skutek przytłaczającej wagi odkrycia, niż za wynik upojenia alkoholem. Gdy dotarł do łóżka i mógł się wreszcie położyć, myślał o nowym, radosnym życiu bez wątpliwości, jakie od jutra zacznie.

* * *

Przeraźliwe dzwonienie budzika wyrwało Kosmatka z błogiej nieświadomości. Miś dźwignął się i wyciągnął łapę chcąc dosięgnąć oprawcę, lecz nagle osunął się z jękiem na poduszkę. Miarowe łupanie nad oczami uświadomiło mu bardzo boleśnie, że znów stracił sens życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz